Wiadomość o przeprowadzce Sary na inny kontynent wstrząsa
mną. Nic nie mówiła, a przecież taka decyzja na pewno była planowana przez
wiele miesięcy. Powiedziała, że sama nic nie wiedziała, a rodzice poinformowali
ją teraz, przed paroma godzinami. Już nawet nie wiem w co mam wierzyć.
Rozczesuję moje skołtunione włosy i związuje w koka, aby mi nie przeszkadzały.
Muszę usiąść do lekcji. Nie rozumiem tylko sensu zadawania zadania skoro za 5
dni jest koniec roku? Nie mam z nim większej trudności, mama od lat wpajała mi
każdy przedmiot, odpytywała, załatwiała korepetytorów, którzy uczyli mnie
materiału wprzód. Ktoś puka do drzwi, odwracam się w fotelu: na progu stoi moja
siostra. Nie ma zwyczaju tu zaglądać. Nie w sumie ma. Jeśli czegoś ode mnie
chcę. Tylko co może chcieć tym razem? Przecież już nie jesteśmy w dobrych
relacjach. Zwłaszcza po tym co zdarzyło się w ostatnich miesiącach.
-
Masz tą białą bluzkę z koronką?- pyta chłodnym głosem, kiwam głową i rzucam jej
bluzkę. Łapie ją z gracją i wychodzi. Zawsze uważana była za tą lepszą z nas.
Starsza, mądrzejsza, ładniejsza. Trudno było pogodzić się jej z faktem, że
czasem ktoś woli bardziej mnie. Zaciskam powieki, ale gdy je otwieram nadal widzę
białe drzwi. Wrzucam książki do torby. Przysiadam na krawędzi łóżko i nagle po
raz pierwszy od wielu dni na moich ustach pojawia się uśmiech. Przypomniałam
sobie minę Kamila po moim uderzeniu. Nagle mam ochotę wstać i krzyczeć z
radości, może właśnie to uderzenie pozwoli mi wreszcie zatrzeć ślady
przeszłości. Wstaję i zerkam na swoje odbicie, widzę ładną dziewczyną, która
wcale nie wygląda na osobę po bolesnych przejściach. A gdyby tak? Chociaż co mi
zależy? I tak nie zrani mnie bardziej niż pewna osoba. Wykręcam numer podany na
karteczce, w słuchawce odzywa się głos:
- Proszę?
- Cześć! Z tej strony... dziewczyna, którą spotkałeś kilka
godzin temu na ulicy.- sama nie wiem co ja właściwie robię?
- Wiedziałem, że w końcu zadzwonisz!- zaczynam powoli żałować
swojej decyzji...
- Dzięki, mógłbyś się dzisiaj spotkać?
- Jasne! W kawiarence "Za rogiem"?
- Niech będzie....
- Świetnie do zobaczenia o... 1700!
Co ja najlepszego zrobiłam? Umówiłam się z jakimś nadętym,
płytkim, snobistycznym chłopakiem! Dobra jeden raz przeżyje! Zaczęłam grzebać w
szafie, wyjęłam białą, koronkową sukienkę, włosy spięłam wysoko na głowie w
kucyka. Dlaczego ja się tak wystroiłam? Dobra, niech się chłopak cieszy!
Chwytam telefon i wychodzę z pokoju. Mija mnie Kamil- co on jeszcze tu robi?-
rzuca mi zdziwione spojrzenie i przesuwa po mnie wzrokiem, uśmiecham się kpiąco
i przechodzę obojętnie. Trzaskam drzwiami wejściowymi z przyjemnością. Idę
spokojnym krokiem, czuję na sobie spojrzenia mężczyzn i zazdrosne spojrzenia
kobiet. Uśmiecham, czuję się szczęśliwa, choć trochę, nareszcie. Docieram do
kawiarenki i siadam w stoliku ukrytym w
rogu. Pojawia się kelner, ale potrząsam głową, zerkam na zegarek: 1655 -
jeszcze ma pięć minut, sprawdzę jego punktualność. Zjawia się dokładnie o 17,
rozgląda się i odnajduje mnie. Widzę uśmiech na jego twarzy, ale czuję, że
taksuję mnie spojrzeniem. Wygląda na zadowolonego. Przysiada się do mnie i
mówi:
- Miło, że przyszłaś!
- Mhm- mówię i przywołuje kelnera, zamawiam kawę, Maciek
zamawia herbatę i uśmiech się do mnie:
- Może mi coś powiesz? Na razie jesteś dla mnie jedną wielką
niewiadomą...
- Uznajmy, że na razie nic nie musisz o mnie wiedzieć- zerka
na mnie z ciekawością, ale właśnie przychodzi kelner i daje nam nasze
zamówienia. Mieszam kawę łyżeczką i czekam na kolejne bzdurne pytania:
- Wiesz jesteś dziewczyną, której nie rozumiem. Najpierw
zgrywasz niedostępną, potem umawiasz się ze mną, wyglądasz obłędnie i mówisz
mi, że nie muszę nic o tobie wiedzieć.
- Cóż, zawsze mogę sobie pójść jeśli nie odpowiada ci moje
towarzystwo- odpowiadam sarkastycznie i powoli podnoszę się z krzesła, jednak
zatrzymuje mnie stanowczym ruchem dłoni:
- Nigdzie nie idziesz!- mówi z naciskiem, rzucam mu
rozbawione spojrzenie i siadam na miejsce.
- Kpisz sobie?
- Nie, tylko nigdzie się nie ruszysz...- jego głos przybiera
władczy ton, tak jakbym była jego własnością, chyba błędem było przychodzenie
tutaj. Patrzę na niego ironicznie i mówię:
- Czyżbyś mi rozkazywał? Znamy się ledwo godzinę...- czuję
mocną uścisk na nadgarstku, zerkam na niego kątem oka i widzę jego rękę,
próbuję się wyrwać lecz jest ode mnie silniejszy. Uśmiecha się z triumfem i
szepcze:
- Na razie będziesz tu siedzieć i słuchać tego co mam ci do
powiedzenia!- wzdrygam się, ale postanawiam nie dać się zastraszyć i z
zaskoczenia wyrywam swoją rękę, rzucam na stolik pieniądze za kawę, chwytam
torebkę i wychodzę z kawiarenki trzaskając drzwiami mówiąc mu na odchodnym:
"Nie muszę niczego słuchać".
Cześć! Znacie to uczucie, kiedy siedzicie nad kartką i stukacie długopisem o nią? A głowę wypełnia totalna pustka? Właśnie ja miałam takie uczucie, ale nie tylko jeden powód. Drugim powodem jest to, że był to ostatni miesiąc z moją kochaną klasą i chciałam go wpełni wykorzytsać i wykorzystałam :). Teraz są wakacje i obiecuję poprawę!
Jak Wam się podoba rozdział? Koniecznie piszcie w komentarzach :)!