niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 5- Gdzie jesteś?



Kroki niosą mnie przez ulice, aleje, parki, samochody trąbią, ale nie patrzę i nie słucham piszczącego dźwięku klaksonów.  Nie myślę, idę, daleko przed siebie. Dlaczego przeszłość boli... Dlaczego? Rozglądam się, jestem w jakimś parku, nie niestety nie w jakimś w parku w którym historia się zaczyna, w którym rozpoczyna się moje cierpienie. Nie patrzę, nie umiem, przechodzę obojętnie i rzucam krótkie spojrzenie na bawiące się dzieci - szczęśliwe, no właśnie szczęśliwe. Stare rany piekły, bardzo. Nawet nie widzę jak robi się ciemno, łzy kapią mi na koszulę- nie czuję. Słyszę dźwięk mojego telefonu, zerkam na wyświetlacz- 25 nie odebranych połączeń. W tym 15 od Kamila, 9 od mamy i 1 od Niego. Dawno usunęłam numer, ale i tak znam go na pamięć, został mi w pamięci i zostanie na zawsze. Teraz, jednak to Sms.     
Gdzie jesteś??????
Nie odpisuję, wrzucam telefon do torebki i siadam na trawie. Nie mam siły, oczy zachodzą mi łzami, ale szybko je wycieram. Wszystko jest bezsensu, promienie słoneczne delikatnie padają na moją twarz, ale zakrywam ją dłońmi, słyszę znowu dźwięk komórki. Wyciągam ją i rzucam przed siebie. Upada z głośnym trzaskiem, niestety nic jej się nie stało. Zostawiam ją tam i biegnę. Wreszcie wracam do domu. Zrzucam buty i kurtkę, wchodzę tylnymi schodami, nie chcę słyszeć reakcji mamy na mój powrót. Padam na łóżko, ale z dołu i tak słyszę głosy - mojej rodzicielki i... Kamila.            
-Znaleźli jej telefon nad jeziorem... - Kamil mówi ze spokojem                                                           
-Zgubiła go, czy ja okradli? - mam nie ma tak spokojnego głosu jest podenerwowana i krąży po salonie... Nie wiem co robić pokazać się, czy nie. Uznaję, że lepiej nie. Poczekam do rana. Zasypiam. Budzi mnie ciężar umieszczony na końcu łóżka, otwieram oczy- Kamil. Szepcze:  
 - Gdzie byłaś? - odwracam wzrok, nagle chwyta moją rękę, wyrywam ją. Patrzę na niego ze smutkiem i wstaję.                                                                                                                            
 - Dlaczego nie możesz mnie pokochać? Co zrobiłem? - ach ta jego naiwność, mój kochany nie zrobiłeś nic! Ktoś zrobił to za ciebie... Odwracam się do niego i delikatnie kładę rękę na jego ramieniu. Patrzy na mnie z olbrzymim żalem:                                                                                     
 - Kamil, posłuchaj mnie. Tego co już było nie zmienimy, to co było między nami, to była przyjaźń, tylko i wyłącznie przyjaźń! - mówię spokojnie - Nie uda nam się, nie kocham cię... - odpowiadam na pytanie, które ma za chwilę zadać. Dzieje się coś nie przewidzianego, czuję jego usta na moich, odpycham go i uderzam w policzek. Rękę mnie piecze, ale wycieram nią swoje usta i wskazuje mu drzwi. Wychodzi, a ja siadam przed lustrem. Nakładam pomadkę, ścieram z nich smak Kamila. Ślad tego co już dawno powinno być starte. Ślad mojej dawnej miłości...
___________________________________________________________________________
Cześć! Dawno mnie tu nie było? Przepraszam, ale miałam bardzo ważne sprawy do załatwienia. A co się tyczy rozdziału, jestem nawet zadowolona. A dalsza ocena należy do Was! 1 komentarz = silny kop do dalszej pracy :)
PS Z okazji Wielkanocy życzę Wam wszystkiego dobrego (trudno, że są to spóźnione życzenia :)) i mokrego Poniedziałku Wielkanocnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz